magazine
#2 Jesienne umilacze: Kobiece kształty na pocztówkach, plisowana spódnica z zamszu i książka, która leczy
Graficzny majstersztyk by @iza_buleczka
Jeżeli książki, to papierowe, jeżeli grafiki – to te wydrukowane, bo w ten sposób rzeczywiście poświęcamy im uwagę. Dlatego po otrzymaniu pocztówek, zaczęła dostrzegać ich prawdziwe piękno. Przyglądać się im, puszczać wodze fantazji i analizować ich przesłanie. To nie jest tylko uroda geometrycznych grafik. To majstersztyk w opowiadaniu o kobietach i ich ciałach. O niedoskonałościach, o ich oryginalności i niepowtarzalności. W te paskudne dni, gdy ciężko znosić własne odbicie w lustrze, lubię spojrzeć na te kartki przypięte do metalowej tablicy inspiracji – nagle przestaję się obrażać na moje szerokie biodra, a nawet skuszę się na kilka tanecznych kroków przed lustrem.
Wiem, że przymuszać nie wypada, ale… musicie zobaczyć ten magnetyczny, fantastyczny Instagram, na którym pełno jest ilustracji Izy, ale także zdjęć, które są tak perfekcyjne w swojej prostocie. A Frida ze zdjęcia wyżej, to moja nowa obsesja – mój M. jeszcze nie jest tego świadom, ale chciałabym, żeby ten plakat pojawił się w naszym przyszłym, domowym azylu. W czarnej ramie i z białym passe-partout, w moim małym, przytulnym kąciku pełnym papierowych historii, tuż nad (albo obok) wielkiego fotela, który tonie wśród stosu poduszek. Prace Izy znajdziecie między innymi na jej stronie, Instagramie (odnośnik wyżej), a jej prace kupicie na stronie sklepu, który znajduje się na Etsy.
A teraz zajrzyjmy do szafy…
Zmienia się pora roku zmienia się moja garderoba. Idea minimalizmu pozostaje niezmienna – mieć jak najmniej, ale z jak największą możliwością łączenia i mieszania. Pozornie wygląda to na prosty plan… A jak jest w rzeczywistości? Skończyłam już z kupowaniem ubrań jedynie w stonowanych kolorach, chociaż zawsze wybieram jakiś kolor bazowy. A patrząc na moją tusze, nietrudno zgadnąć że najczęściej bywa to czerń. Łączę ją jednak z kolorami, które nie tylko są modne w danym sezonie, ale po prostu trafiają w mój pokręcony gust. Mile widziane jest więc złoto, czerwień i butelkowa zieleń. Ah, no i żółty. Tak, jego pełno nie tylko w mojej szafie, ale także i we wnętrzach.
Ostatanio miałam okazję poszperać trochę w ofercie sklepu, który jest dla mnie zupełną nowością, a który pozwolił mi zakochać się w ich asortymencie. A ten pełnen jest nie tylko klasycznych ciuchów, ale także tych w klimacie boho. Na stronie blue shadow znalazłam mnóstwo sukienek o ciekawych fasonach, w różnych kolorach, a do tego… szytych w Polsce. To pewnie już trochę oklepane, gdy mówi się i pisze o „wpieraniu polskich marek i polskich wyrobów”, ale to po prostu ogromna duma, że i u nas powstają cuda na miarę wielkich, zagranicznych marek.
SUKIENKA Z HAFTAMI
– bardzo przypomina mi sukienkę, której nie tak dawno musiałam się pozbyć. Nosiłam ją przez dobre kilka lat, aż materiał wypłowiał w praniu i nie było już dla niej ratunku. Sukienka była jednak tak wygodna i uniwersalna, że wciąż szukam dla niej zamiennika. Stąd zainteresowanie wersją z BlueShadow – krój jest prosty, długość sięga kolan a góra jest ozdobna i elegancka. To rozklosozwany model wykończony falbanką. Dodatkowo, wycięcie z tyłu układa się w kołnierzyk, co wygląda bardzo dziewczęco i śmiało można nosić do takiej sukienki upięte włosy. Białe haftki kontrastują z czarną tkaniną i delikatnie przysłaniają odsłonięte części. Dla podkreślenia talii można zawsze założyć pasek. Sukienka jest z dzianiny i siatki. W moim mniemaniu to właśnie taka klasyczna „mała czarna”. Polska robota o pięknym wykończeniu. Tego modealu nie wrzuciłam do koszka, chociaż bardzo, bardzo poważnie zastanawiam się nad zamówieniem, bo ubrania w tym sklepie sprzedają się jak świeże bułeczki. / DO KUPIENIA TUTAJ
Oprócz sukienki, w oko wpadła mi także plisowana spódnica oraz czarna bluzka z krawatką. I te dodałam do koszyka. Na zamówienie musiałam chwilę poczekać, ale było to tego warte. Proszę Państwa, oto mój duet idealny…
ZAMSZOWA, PLISOWANA SPÓDNICA
Czarna koszula z krawatką
Claudia Titter
Naturalne antybiotyki
Insirujące grafiki, ubrania i książki – to takie moje trzy, niezawodne antydepresanty. Ten temat aż domaga sie rozwinięcia, książki aż proszą się o polecenie. Ale wszystko w swoim czasie. Cieszę się niezmienie, że udało mi się stworzyć drugi wpis z tej serii… i mam nadzieję, że to dopiero słodki, jesienny początek.