Do recenzji wybrałam samodzielnie trzy produkty, które najłatwiej było mi wpasować w codzienną pielęgnację – padło na dwa napary (bo te produkty zużywam w okresie letnim niemal litrami) oraz serum do twarzy, które miałam zamiar stosować w wieczornej rutynie. A więc jak wypadło to trio na tle innych produktów pielęgnacyjnych?
Manu Natu – polska manufaktura kosmetyków naturalnych
Manu Natu to kolejna na rynku manufaktura kosmetyków naturalnych. Popularność tego rodzaju produktów niezmiernie cieszy! W tym przypadku mamy nie tylko naturalne składniki, ale również wegańskie formuły, co dla wielu osób jest szczególnie ważne. Same składy są proste, ale treściwe. Bardzo często możemy natknąć się na dodatek oleju konopnego tłoczonego na zimno. Testowane przeze mnie produkty znajdziecie pod tym linkiem
https://manunatu.pl/weganskie-kosmetyki-do-twarzy.
Plastik czy bioplastik?
Początkowo zaskoczyła mnie obecność plastikowych opakowań, zwłaszcza, że mówimy o naturalnych, ekologicznych produktach. Jednak doskonale rozumiem, że przy formułach wysokiej jakości i niskiej cenie, czasami trzeba iść na pewne ustępstwa. Tak przynajmniej początkowo myślałam, bo jak się z czasem okazało – powód, jaki podaje Mamu Natu jest nieco inny.
Otóż chodzi głównie o dostępność tych prostszych w recyklingu opakowań. Mamy tutaj jednak pewien kompromis, gdyż marce zależy na rozwoju technologii, która zakłada wykorzystywanie bioplastiku konopnego. Dlatego też przekazuje na to 10% zysku ze sprzedaży.
Manu Natu / Napar z Lawendy
Naturalny tonik do twarzy
Na początek lawenda. W mojej łazience prawie zawsze można znaleźć właśnie hydrolat lawendowy. Głównie dlatego, że doskonale pomagał mi podczas walki z większymi niedoskonałościami, a raz nawet ukoił skórę po delikatnym poparzeniu, czego powodem było zastosowanie innego kosmetyku. Dodatkowo zapach lawendy rzeczywiście mnie wycisza i uspokaja.
Mamy więc naturalny tonik do twarzy, czyli napar z lawendy od Manu Natu. Wreszcie duże opakowanie, bo aż 150 ml produktu! Całe szczęście nie mogę narzekać na atomizer, chociaż w innych tonikach czy hydrolatach zdarzało mi się dokonywać małej podmiany. Jedynie przy częstym użytkowaniu, etykiety produktów odrobinę się niszczą, ale nie jest to szczególny problem. Toż to tylko etykiety.
Sam kosmetyk – bez żadnych zastrzeżeń! Stosuję go rano, wieczorem (do tej pory pasuje mi najlepiej!) czy w czasie dnia. Właściwie sięgam po niego zawsze, gdy tylko mam ochotę. Oh, ależ on świetnie spisuje się w upalne popołudnia, kiedy człowiek pragnie jedynie delikatnie zwilżyć twarz. Ma prosty skład, dobrą cenę i dla mnie stanowi idealne uzupełnienie pielęgnacji.
Skład INCI: Lavandula Angustifolia Flower Water, Glycerin, Lactic Acid, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol / CENA: około 30 zł / 150 ml
Napar z Melisy Manu Natu
Naturalny tonik do twarzy
Była lawenda, to teraz czas na melisę. Tutaj początkowo obawiałam się, że znowu trafię na kosmetyk, który nie pachnie zbyt ładnie, bo tak już zdarzało się w przeszłości. Ale nie – ten napar z melisy jest przyjemny i odświeżający. Tak jak w przypadku poprzedniego toniku, ten również bez przeszkód możemy używać o dowolnej porze. Idealnym sposobem będzie wrzucenie buteleczki do torebki i aplikowanie kosmetyku w trakcie dnia.
Melisa ma podobne właściwości co lawenda. Zaczęłam ją stosować w momencie, gdy moja skóra zmagała się z trądzikiem. Teraz jest znacznie lepiej, jednak pojedyncze niedoskonałości wciąż się pojawiają. Melisę stosuję ze względu na to, że skuteczne koi podrażnioną skórę i przywraca jej odpowiedni poziom nawilżenia. Jako tonik, mgiełka nawilżająca czy nawet mgiełka utrwalająca makijaż – to moje ulubione sposoby jej stosowania.
Skład INCI: Melissa Officinalis Flower Water, Glycerin, Lactic Acid, Dehydroacetic acid,Benzyl alcohol / Cena: około 30 zł / 150 ml
Manu Natu
Naturalne serum konopne do twarzy
Chociaż opakowanie jest niewielkie, bo zawiera zaledwie 15 ml kosmetyku, to proszę mi wierzyć – wydajnością zaskakuje. Przy wprowadzaniu serum do pielęgnacji, moim głównym błędem było to, że zbyt szybko zaczęłam używać go codziennie. Tymczasem moja skóra nie do końca lubi takie cięższe, mocno nawilżające i natłuszczające formuły. Wiem, że dla wielu osób konsystencja będzie lekka i przyjemna, ale mojej cerze bliżej do tłustej niż suchej.
Zastanawiałam się również, dlaczego nie jestem fanką zapachu kosmetyku, ale jak się okazało – to po prostu jałowiec, a ten nie jest moim ulubieńcem. Coraz częściej zdarza mi się trafiać na produkty, które nie pachną tak, jak lubię (stałam się nieco wybredna), jednak jestem w stanie przymknąć na to oko, jeżeli tylko polubię się z działaniem preparatu.
Tutaj może nie ma ogromnej miłości, ale to chyba dlatego, że potrzeby mojej skóry okazały się nieco inne. W przypadku tego produktu najlepiej sprawdza mi się aplikacja serum raz na 2-3 dni, wieczorem, kiedy skóra potrzebuje mocniejszej regeneracji i nawilżenia. Serum ma na tyle przyjemną konsystencję, że mogę z jego pomocą wykonać masaż twarzy.
Skład to olej konopny, olej z dzikiej róży, olej makowy, olej migdałowy, witamina A, C i E. Wygląda to doskonale. Czy wygładza i nawilża? Jak najbardziej! Czy nie pozostawia tłustego filmu? U mnie niestety ta lepkość jest, ale w produktach stosowanych na noc – zupełnie mi to nie przeszkadza.
Serum znajdziesz pod tym linkiem: https://manunatu.pl/naturalne-serum-do-twarzy-15-ml
Cena: około 70 zł / 1
5 ml
Kupię, czy nie kupię? Podsumowanie recenzji
Zacznijmy od podsumowania i określenia, czym to właściwie zaskoczyły mnie testowane kosmetyki. Początkowo nie sądziłam, że uda mi się zebrać aż tyle zalet, jednak to tylko dowodzi tego, że mamy tutaj niemały potencjał, a coś mi się wydaje, że marka Manu Natu może nas jeszcze czymś zaskoczyć. Co szczególnie warto wyróżnić?
Dostępność produktów to niemała zaleta. Kosmetyki można znaleźć między innymi na stronie Hebe, jednak Manu Natu podaje też listę punktów stacjonarnych.
Wegańskie formuły i naturalny skład. Chociaż na rynku niemało mamy manufaktur kosmetyków, to wciąż nie zawsze oferują one w pełni naturalne składy, a do tego… wegańskie! Przez brak sztucznych konserwantów data ważności jest oczywiście krótsza, ale jak zawsze powtarzam – jest to poświęcenie, na które jestem gotowa! I zapewne nie tylko ja.
Cena, jak za taką kompozycję składników jest dla mnie przystępna. Serum jest oczywiście droższe, ale napary wypadają świetnie na tle innych produktów z tej kategorii, a oferowanych przez inne marki.
Pojemność opakowań to również coś, na co chciałabym zwrócić uwagę. Zazwyczaj toniki kupuję w butelkach po 100 ml. Tutaj jest o 50 ml więcej, co sprawdza mi się znacznie lepiej. Serum pozostaje natomiast w niewielkim opakowaniu, gdyż musimy mieć na uwadze, że są to kosmetyki naturalne, bez dużej ilości konserwantów, a to oznacza, że mają też krótszy termin ważności.
Działanie – ostatnie, ale wcale nie najmniej ważne. Głównie wypowiadam się za napary, które nie podrażniały i działały tak, jak miały. Dla mnie lawenda jest odpowiednia do ukojenia skóry (na przykład po masażu), natomiast po melisę lubię sięgać w czasie dnia, gdy niekoniecznie chce mi się reaplikować krem nawilżający. Serum jest dla mnie odrobinę zbyt ciężkie, by stosować je na co dzień, ale przy rzadszym używaniu, skóra wciąż była rano mocno nawilżona i to się ceni.
Do których produktów z chęcią wrócę? Bez wątpienia do naparów! Dobra jakość za przystępną cenę. W ofercie widziałam jeszcze wariant różany. Mam również ochotę przetestować kosmetyki do włosów, które także znajdują się w asortymencie, a występują w formie kostki. To nie tylko ekologiczna alternatywa, ale moja ulubiona, jeżeli chodzi o wszelkiego rodzaju podróże i mały bagaż.
Wpis powstał we współpracy z marką Manu Natu. Do testów wybrałam trzy produkty, które zostały przedstawione w powyższym wpisie. Kosmetyki znajdziesz na stronie: https://manunatu.pl/.